Mam mieszane uczucia wobec spektaklu „Złe ziele” Magdy Jędry, bo bardzo podobał mi się jego zamysł i obszar szerokiej pracy badawczej, ale nie do końca przyjmuję formę – szczególnie filozoficznie – jego realizacji. Ale po kolei. Jędra zajęła się „przestrzenią niewyrażającej ani władzy, ani uległości władzy”, kwestią oporu roślin (chwastów), o jakim można przeczytać m.in. w „Manifeście trzeciego krajobrazu” Gillesa Clémenta. Starała się więc zbadać tę część świata, której nienawidzimy, którą zwalczamy chyba najsilniej próbując wyrugować z naszego otoczenia chwasty, złe ziele, rośliny uznane przez nas za niepotrzebne, szkodliwe, niszczące zarówno uprawy, jak i krajobrazy miast.
Jej spektakl rozpoczyna się od spaceru po ogrodzie – w pustej przestrzeni gry namalowane są jedynie symbole znane z projektów i planów architektów krajobrazu, a performerka oprowadza po niej publiczność zatrzymując się w różnych miejscach i opowiadając o roślinach, których nie widzimy. Nie widzimy ich na scenie, ani też w świecie realnym, bo przecież przedzierając się w lesie przez zarośla raczej nie przyglądamy się poszczególnym roślinom, a pieląc w ogródku wyrywamy chwasty nawet często nie wiedząc, jak wyglądają, gdy w pełni wzrosną lub zakwitną.
Magda Jędra zaprasza więc nas do tego „niewidzialnego” świata, gdzie ze spokojem, czułością opowiada o różnych chwastach. Wymienia ich nazwy, opisuje słowem i ruchem ich cechy morfologiczne, opowiada o ich wzroście, liściach, kwiatach, cechach. Zaprasza do wyobrażenia sobie „złego ziela” i jednocześnie przestrzega, by omijać to lub czy tamto miejsce, bo tu jest teren podmokły, a tam konkretny chwast przyczepi nam się do ubrania.
Po tym performatywnym „oprowadzeniu” po terenie zaczyna się część taneczna. Jest niezwykle powolna i bardziej przypomina spektakle butoh, niż teatr tańca. Owszem, możemy w tym ruchu rozpoznać różne fazy wzrostu roślin, w tym wypadku nielubianych chwastów – oczami wyobraźni widzimy drgania w nasionku, wzrost korzonka, przebijanie się w głąb ziemi i na jej na powierzchnię, późniejszą walkę o kawałek przestrzeni, o jak największą przestrzeń, o słońce, o życie. Być może były tu nawet sceny ich zabijania…
Tak, to prawda, to wszystko się udało, ale jest to spektakl dla wytrwałych, dla obeznanych z rozmaitymi formami tańca współczesnego czy lepiej raczej jego odmiany – tańca konceptualnego. Spodoba się tylko tym osobom, którym udało się „dać zaczarować” podczas początkowego „oprowadzania”, dla innych zaś będzie się wlókł po prostu w nieskończoność. I to jest powód mojego rozdarcia w ocenie.
Mój sprzeciw wobec takiego spojrzenia nie dotyczy tylko „Złego ziela”, to sprzeciw wobec wielu prac, jakie tancerze od czasu do czasu realizują inspirując się przyrodą i roślinami, bo w zasadzie wszyscy z nich patrzą na królestwo roślin mierząc je naszym czasem, uznając procesy w nim zachodzące za niezwykle powolne. Tymczasem w czasie, w jakim funkcjonuje świat roślin wiele zjawisk to zjawiska gwałtowne – przecież, gdy zostawimy grządkę na dwa, trzy tygodnie w całkowitym spokoju to wydarza się na niej wielka walka o przetrwanie. Wracamy i nagle – bum! – chwasty opanowały większość naszej uprawy. Czy możemy to nazwać zjawiskiem spokojnym? Czy możemy uznać za powolny fakt, że w kilka miesięcy po położeniu nowej kostki na chodniku pomiędzy kawałkami kamienia coś rośnie? Czy mamy wyobrażenie, jak szybko przyroda zajęłaby nasze miasta, gdyby tylko zaprzestać prac służb miejskich ucinających to życie w samym zarodku, pielących, koszących, przycinających gałęzie i wyrywających samosieje? Rośliny są w stanie rozerwać beton, wrosnąć w nasze ogrodzenia czy nawet opanować nasze mieszkania od wewnątrz, np. pleśnią. Rośliny to najstarsze żywe organizmy na naszej planecie. Najstarsze pojedyncze drzewo ma blisko 10 tys. lat, a wiek drzewa-kolonii w National Forest w Utah w USA, składającego się z ok. 40 tys. pni drzew, jednak będącego jednym organizmem, szacowany jest na aż 80 tysięcy lat. Czy w tym kontekście o ogarnięciu grządki w kilka tygodni przez chwasty możemy myśleć jako o wolnym procesie? Nie ma we mnie zgody na takie bezdyskusyjne stawianie sprawy, na przykładanie jednej miary do królestwa zwierząt i roślin, bo rządzą się one odmiennymi prawami, odmienną strategią przetrwania, przemijania, a z filozoficznego punktu spojrzenia także „pojmowania” czasu.
Autorki projektu poświęciły na swoją pracę wiele czasu, czytały teksty Magdy Zamorskiej, Aleksandry Brylskiej, Silvii Federici, Michaela Mardera, Gillesa Clémenta, materiały dotyczące strategii protestacyjnych i miejskiej somatyki. Magda Jędra badała rośliny i relacje na linii ludzie – rośliny podczas swoich dwóch rezydencji artystycznych (w Galerii Luks Sfera w Gdańsku i w Ogrodzie Dendrologicznym w Przelewicach). Obie artystki w swych poszukiwaniach zajęły się obszarem niezgody, walki, oporu. Spojrzały na chwasty, jak na symbol czegoś (kogoś) silnie znienawidzonego, nieakceptowanego, zwalczanego. Zajęły się ich buntem, co jest naprawdę bardzo wartościowe i przecież rzadkie. Doceniam to, tak jak i samą reżyserską konstrukcję solowego spektaklu Jędry. Ale nie udało się tego buntu, oporu czy niezłomności chwastów w tej choreografii przedstawić w całkowicie przyjaznej widzom scenicznej formie. I skutkiem tego nie udało się niniejszym sprawić, żebyśmy chwasty docenili, przyjęli czy polubili, bo zauważenie ich istoty to jest jeszcze za mało. Tak więc patrząc na tę prezentację w ramach 20. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Tańca i Performansu Ciało/Umysł z Laboratorium w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie wychodzę z niej z przekonaniem, że „inny” jest może dzięki temu trochę bliżej nas, ale wciąż pozostał „złym innym”, „złym zielem”…
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Złe ziele” Magda Jędra, koncepcja: Magda Jędra, Anka Herbut, choreografia: Magda Jędra, tekst i dramaturgia: Anka Herbut, muzyka: Justyna Stasiowska, kostium i przestrzeń: Marta Szypulska, reżyseria światła: Jacqeline Sobiszewski, producent: Fundacja Ciało/Umysł, koproducent: Centrum Kultury w Lublinie i Goyki 3 ART. Inkubator, premiera: 08.10.2021, pokaz w ramach: 20. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Tańca i Performansu Ciało/Umysł, pokaz: sala Laboratorium, Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, 08.10.2021
Jej spektakl rozpoczyna się od spaceru po ogrodzie – w pustej przestrzeni gry namalowane są jedynie symbole znane z projektów i planów architektów krajobrazu, a performerka oprowadza po niej publiczność zatrzymując się w różnych miejscach i opowiadając o roślinach, których nie widzimy. Nie widzimy ich na scenie, ani też w świecie realnym, bo przecież przedzierając się w lesie przez zarośla raczej nie przyglądamy się poszczególnym roślinom, a pieląc w ogródku wyrywamy chwasty nawet często nie wiedząc, jak wyglądają, gdy w pełni wzrosną lub zakwitną.
Magda Jędra zaprasza więc nas do tego „niewidzialnego” świata, gdzie ze spokojem, czułością opowiada o różnych chwastach. Wymienia ich nazwy, opisuje słowem i ruchem ich cechy morfologiczne, opowiada o ich wzroście, liściach, kwiatach, cechach. Zaprasza do wyobrażenia sobie „złego ziela” i jednocześnie przestrzega, by omijać to lub czy tamto miejsce, bo tu jest teren podmokły, a tam konkretny chwast przyczepi nam się do ubrania.
Po tym performatywnym „oprowadzeniu” po terenie zaczyna się część taneczna. Jest niezwykle powolna i bardziej przypomina spektakle butoh, niż teatr tańca. Owszem, możemy w tym ruchu rozpoznać różne fazy wzrostu roślin, w tym wypadku nielubianych chwastów – oczami wyobraźni widzimy drgania w nasionku, wzrost korzonka, przebijanie się w głąb ziemi i na jej na powierzchnię, późniejszą walkę o kawałek przestrzeni, o jak największą przestrzeń, o słońce, o życie. Być może były tu nawet sceny ich zabijania…
Tak, to prawda, to wszystko się udało, ale jest to spektakl dla wytrwałych, dla obeznanych z rozmaitymi formami tańca współczesnego czy lepiej raczej jego odmiany – tańca konceptualnego. Spodoba się tylko tym osobom, którym udało się „dać zaczarować” podczas początkowego „oprowadzania”, dla innych zaś będzie się wlókł po prostu w nieskończoność. I to jest powód mojego rozdarcia w ocenie.
Mój sprzeciw wobec takiego spojrzenia nie dotyczy tylko „Złego ziela”, to sprzeciw wobec wielu prac, jakie tancerze od czasu do czasu realizują inspirując się przyrodą i roślinami, bo w zasadzie wszyscy z nich patrzą na królestwo roślin mierząc je naszym czasem, uznając procesy w nim zachodzące za niezwykle powolne. Tymczasem w czasie, w jakim funkcjonuje świat roślin wiele zjawisk to zjawiska gwałtowne – przecież, gdy zostawimy grządkę na dwa, trzy tygodnie w całkowitym spokoju to wydarza się na niej wielka walka o przetrwanie. Wracamy i nagle – bum! – chwasty opanowały większość naszej uprawy. Czy możemy to nazwać zjawiskiem spokojnym? Czy możemy uznać za powolny fakt, że w kilka miesięcy po położeniu nowej kostki na chodniku pomiędzy kawałkami kamienia coś rośnie? Czy mamy wyobrażenie, jak szybko przyroda zajęłaby nasze miasta, gdyby tylko zaprzestać prac służb miejskich ucinających to życie w samym zarodku, pielących, koszących, przycinających gałęzie i wyrywających samosieje? Rośliny są w stanie rozerwać beton, wrosnąć w nasze ogrodzenia czy nawet opanować nasze mieszkania od wewnątrz, np. pleśnią. Rośliny to najstarsze żywe organizmy na naszej planecie. Najstarsze pojedyncze drzewo ma blisko 10 tys. lat, a wiek drzewa-kolonii w National Forest w Utah w USA, składającego się z ok. 40 tys. pni drzew, jednak będącego jednym organizmem, szacowany jest na aż 80 tysięcy lat. Czy w tym kontekście o ogarnięciu grządki w kilka tygodni przez chwasty możemy myśleć jako o wolnym procesie? Nie ma we mnie zgody na takie bezdyskusyjne stawianie sprawy, na przykładanie jednej miary do królestwa zwierząt i roślin, bo rządzą się one odmiennymi prawami, odmienną strategią przetrwania, przemijania, a z filozoficznego punktu spojrzenia także „pojmowania” czasu.
Autorki projektu poświęciły na swoją pracę wiele czasu, czytały teksty Magdy Zamorskiej, Aleksandry Brylskiej, Silvii Federici, Michaela Mardera, Gillesa Clémenta, materiały dotyczące strategii protestacyjnych i miejskiej somatyki. Magda Jędra badała rośliny i relacje na linii ludzie – rośliny podczas swoich dwóch rezydencji artystycznych (w Galerii Luks Sfera w Gdańsku i w Ogrodzie Dendrologicznym w Przelewicach). Obie artystki w swych poszukiwaniach zajęły się obszarem niezgody, walki, oporu. Spojrzały na chwasty, jak na symbol czegoś (kogoś) silnie znienawidzonego, nieakceptowanego, zwalczanego. Zajęły się ich buntem, co jest naprawdę bardzo wartościowe i przecież rzadkie. Doceniam to, tak jak i samą reżyserską konstrukcję solowego spektaklu Jędry. Ale nie udało się tego buntu, oporu czy niezłomności chwastów w tej choreografii przedstawić w całkowicie przyjaznej widzom scenicznej formie. I skutkiem tego nie udało się niniejszym sprawić, żebyśmy chwasty docenili, przyjęli czy polubili, bo zauważenie ich istoty to jest jeszcze za mało. Tak więc patrząc na tę prezentację w ramach 20. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Tańca i Performansu Ciało/Umysł z Laboratorium w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie wychodzę z niej z przekonaniem, że „inny” jest może dzięki temu trochę bliżej nas, ale wciąż pozostał „złym innym”, „złym zielem”…
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Złe ziele” Magda Jędra, koncepcja: Magda Jędra, Anka Herbut, choreografia: Magda Jędra, tekst i dramaturgia: Anka Herbut, muzyka: Justyna Stasiowska, kostium i przestrzeń: Marta Szypulska, reżyseria światła: Jacqeline Sobiszewski, producent: Fundacja Ciało/Umysł, koproducent: Centrum Kultury w Lublinie i Goyki 3 ART. Inkubator, premiera: 08.10.2021, pokaz w ramach: 20. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Tańca i Performansu Ciało/Umysł, pokaz: sala Laboratorium, Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, 08.10.2021