Od zjednoczenia do zagrożonych dźwięków

:Roots" Dancehause Piu, foto: WILK
Za nami festiwalowy wieczór z dwoma spektaklami Dancehaus Piu. Włoski zespół wystawił w Warszawie dwie etiudy – „Roots” i „Song of extinction”, obie cechowała mocna energia, udana kompozycja, zostały też wyjątkowo pięknie zatańczone. „Roots” był dopracowany w każdym calu, zaś do „Song…” autorka eksperymentalnie dodała utwór śpiewany na żywo, co niestety nie było najlepszą decyzją. Nie wpływa to jednak na końcową ocenę tej drugiej choreografii, bo w ruchu została wykonana naprawdę świetnie. Te frazesy o pięknym tańcu są tu absolutnie potrzebne, musimy czasem prosto i szybko oddać to, co działo się na scenie.

23 czerwca 2023 r. w Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski taneczny wieczór otworzyła choreografia Michaeli Priuli „Roots”, w której usłyszeliśmy motyw z „Popołudnia Fauna” Debussy’ego. Para wykonawców (Barbara Allegrezza i Niccolò Castagni) pojawiła się najpierw nieśmiało w rogu sceny. Delikatnie się dotykała, obejmowała, podnosiła, tworząc ze swoich ciał rozmaite kształty (w tym serce, o którym wszyscy później rozmawiali), budując na naszych oczach swoją, niemal intymną, relację. Z biegiem spektaklu duet otwierał się i śmielej tworzył kolejne struktury, pozy, podnoszenia, by wreszcie „połączyć” oba ciała na stałe, tak, aby funkcjonowało jakby było jednym organizmem.

W rozmowie pospektaklowej Niccolò Castagni nawet mówił, że w trakcie grań fizycznie i emocjonalnie odczuwa to zjednoczenie. I w rzeczy samej – ta energia, jedność, wyjątkowość aż biła ze sceny. Zachwycała w każdym, nawet najmniejszym ruchu. Była przy tym tak przekonująca, że odjęcie choć jednego gestu wydawałoby się niebezpieczne, bo mogące zburzyć tę misternie i precyzyjnie wymyśloną konstrukcję. „Roots” przyniósł mi niezwykłe przeżycia estetyczne, poza pięknym, lekkim ruchem i jego naprawdę wspaniale zaprojektowanym rysunkiem, pełny był emocji płynących ze słuchania się wzajemnego (i tytułowego szukania własnych korzeni, także w przeżyciach, w miłości), plastycznych „żywych” obrazów i kolorów. Był tak czysty, niczym studyjne zdjęcie bez żadnej skazy. Wielkie brawa.

Z kolei druga praca „Song of extinction” przygotowana przez Annalì Rainoldi – choć zupełnie inna w warstwie wizualnej, a w swym nastroju konweniująca z medytacyjnym nastrojem, miała nas skłonić do przemyśleń o utraconych światach i tych, które możemy jeszcze utracić. Rainoldi stworzyła w nim rodzaj „choreograficznego listu” do planety Ziemia, w którym przeżywa różne emocje, z cierpieniem nad niszczeniem przyrody włącznie. Tłem dźwiękowym tej pracy były przetworzone, oraz te nieprzetworzone, dźwięki z lasów deszczowych (spektakl powstał we współpracy z Rainforest Connection, organizacją, która stworzyła sieć akustyczną i system monitoringu pejzażu dźwiękowego z obszarów, na których zagrożona jest bioróżnorodność). Do odgłosów przyrody przygotowano wizualizacje wideo oraz ścieżkę dźwiękową „współpracującą” z ruchem tancerki, która w zależności od sceny prowadziła swój ruch z różną intensywnością i na różnych poziomach. Trzeba tu zaznaczyć, że czuć było niezwykłą świadomość ciała tej wykonawczyni, która przejawiała się w swobodnym, spokojnym, momentami nawet celowo zwolnionym ruchu.

Niestety nie udał się zaś eksperyment dodania po pierwotnym zakończeniu tej etiudy utworu śpiewanego na żywo, po pierwsze niestety nie zostało wykonane to czysto, po drugie burzyło koncepcję całego „choreograficznego listu”, który winien być pisany tylko jednym językiem (o czym świadczą choćby przedwczesne brawa publiczności). Ponadto ta zmiana języka przekazu całkowicie rozproszyła – przynajmniej moją – uwagę i skupienie przed finałem, w którym słyszymy na żywo dźwięki z dżungli na jednym z zagrożonych wyginięciem obszarów. Bardzo żałuję, że tak się stało, bo wcale nie musiało. Nie zmienia to faktu, że solo Annalì Rainoldi jest ważnym głosem w obszarze myślenia o ekologii, destrukcyjnych działaniach człowieka i fatalnych w skutkach zmianach klimatycznych.

Sandra Wilk, Strona Tańca

„Roots” Dancehaus Piu, choreografia: Michela Priuli, dramaturgia: Michela Priuli, wykonanie: Barbara Allegrezza, Niccolò Castagni, muzyka: „L’après midi d’un faune” Debussy; „Song of Extinction” Dancehaus Piu, choreografia i wykonanie: Annalì Rainoldi, muzyka: Fabio Malizia, wideo: Nicolò Asahi Cameroni, montaż: Matteo Bittante, kostiumy: Barbara Sambri, konsultacje: Francesca Gironi, pokazy w ramach: 19. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, Centrum Sztuki Współczesnej - Zamek Ujazdowski, 23.06.2023