Piorun

Tańcząc Boską Komedię, foto: WILK

Najnowsza premiera w choreografii Elwiry Piorun inspirowana „Boską Komedią” to spektakl obowiązkowy dla każdego, kto chciałby zdefiniować ludzkie przywary, żądze i grzechy. Ale to jest interpretacja a nie adaptacja i przekaz będzie współczesny. Spektakl skończy się tak, jak brzmiał napis namalowany wiele lat temu na jednym z murów: „Dzień dobry. Wszyscy umrzemy”. 

„Boska Komedia” – XIV-wieczny poemat Dantego Alighieri – to dzieło totalne. Bardzo trudne w odbiorze, ale tak uniwersalne, że przetrwało próbę czasu i stało się nieśmiertelne. Stanowi ważny kanon, bo choć ubrane w religijne szaty, mówi przecież o władzy, dominacji, żądzach, pożądaniu, zdradzie, egoizmie… Bezlitośnie obnaża przy tym naturę ludzką, nas samych i całe społeczeństwa, jakie stworzyliśmy. To więc literatura brutalna, niezwykle przygnębiająca, a przy tym wielka w swej prostocie nazywania rzeczy po imieniu. Z tego też powodu każda interpretacja tego dzieła winna być monumentalna, tak, jak monumentalne są przywary, których ludzkości od jej zarania nie udało się stłumić, bo nigdy miłość, empatia, edukacja, współistnienie czy współdziałanie nie doprowadziły do tego, żebyśmy choćby jako jedna cała generacja stali się po prostu dobrzy i przestali krzywdzić innych.

Trudne zadanie stało przez Elwirą Piorun, która podjęła się choreografii spektaklu „Tańcząc Boską Komedię”, bo niełatwo jest stworzyć pracę monumentalną na zaledwie kilkoro tancerzy, ale z drugiej strony też łatwe, gdyż „Boska Komedia” nadaje się do interpretacji w każdych czasach i sytuacji społeczno-politycznej. Myślę, że efekt tego eksperymentu jest naprawdę świetny, bo to, co mogliśmy w niewielkim gronie zobaczyć 12 grudnia 2020 r. na scenie Garnizonu Sztuki, a w większym – dzięki transmisji online na żywo przed ekranami komputerów, wykracza ponad swój czas. Tego spektaklu nie dotknie cenzorskie oko, które dzisiaj ma zamknięte powieki, ale nie wiemy kiedy je uchyli – bo jak ocenzurować poemat religijny, w którym padają na przykład takie słowa: „Z kościoła przyszli czy z klasztornej celi, / owi na lewo, wszyscy podgoleni? / A Mistrz mój na to: Wszyscy oni mieli / umysł tak kosy za ziemskiego trwania, / że w dóbr rządzeniu miary zapomnieli (...). Raju nie dojdą”?

Wielowymiarowość literackiego pierwowzoru aż bije z propozycji Elwiry Piorun (choreografia) i Aleksandry Kostrzewy (dramaturgia) – udało im się zachować proporcje między tym, co charakteryzuje oryginał, a tym, co wniesione do niego zostało współcześnie. Mamy na przykład symboliczny ciemny las, który wręcz więzi bohaterów. Czwórka wędrowców próbuje tu przetrwać, odnaleźć wyjście. A gdy wreszcie wyczołgują się z niewidzialnej dla oka, ale świetnie widocznej w wyobraźni, gęstwiny, jak z lepkiego bagna, trzymając się za nogi – trafiają w snop czerwonego ostrzegawczego światła i chwilę później są już w piekle na ziemi, gdzie uciekają przed białymi szperaczami szukającymi ich w przestrzeni. Trudno nie mieć skojarzeń z policyjnymi pościgami, z ludźmi pozbawionymi swych praw, stającymi się li tylko ciałami do poskromienia czy zniewolenia. Dodać należy, że przed tą sceną czytany jest fragment „Boskiej Komedii” o zatraceniu narodu, a tancerze swój układ wykonują do narastającego aż do bólu „The End” The Doors…

W całej tej tanecznej opowieści klimat silnie buduje wspomniany głos z offu, wolno deklamowane słowa samego Dantego rozbrzmiewające w teatrze niczym przesłanie „z nieba” (transmisja internetowa niestety tego nie oddaje – przyp.) oraz naprawdę fantastyczne oświetlenie dodające nie tylko charakteru konkretnym scenom, ale także wpływające na dynamikę tancerzy i zmuszające widza do szybkiego śledzenia akcji, myślenia, opanowywania emocji. Najważniejsze są jednak wyczarowane przez tancerzy (Liwię Bargieł, Magdalenę Wójcik, Stefano Silvino oraz Michała Przybyłę) cielesne obrazy, przypominające często stare sztychy, którymi bogato ilustrowane były dawne wydania „Boskiej Komedii”. I tak jak tam, tutaj także nie jest pewnym czy bohaterowie żyją. Nie są do końca żywi, ani do końca umarli. Nie są też jeszcze duchami – to ciała; pełne żądzy, namiętności i grzechu ciała, wydaje się, że z resztkami człowieczeństwa, choć to może być dyskusyjne.

W „Tańcząc Boską Komedię” znajdziemy wiele odniesień religijnych, od ziemskiej sekwencji, w której wszyscy mamroczą swoje modlitwy, a z grupy tej wyłania się z nich mesjasz – kobieta (a może anioł?), przez sceny iście piekielne, gdy skąpane w czerwonym świetle stłoczone ciała stają się zbiorowym organizmem, ale jest na nim wyświetlane coś na kształt pokawałkowanego witrażu, którego szklane elementy spłyną wkrótce krwią, aż po finałową scenę ze szpadą… 

Zanim jednak do niej dojdzie – przed oczami przepłyną nam kolejne symbole, inspiracje, skojarzenia. Mamy więc scenę z białymi teatralnymi maskami założonymi na tył głowy. Trzy upiorne postaci łapią mężczyznę bez maski, zniewalają go i obalają na ziemię. To symbol kłamstwa czy może pandemii? Albo kolejna, gdy na horyzoncie sceny zapalają się cztery różne kolory reflektorów wyznaczając przestrzenie funkcjonowania ludzi ubranych w kuse sukienki... To dawny świat ulicznych ladacznic (także męskich) czy może nasz czas współczesny, z wyzwoleniem seksualnym? Czy jest w nim miejsce na miłość, a może już tylko na seks? W zasadzie każdy kolejny akt tego przedstawienia przynosi nowe pytania, nowe wątpliwości, nowe interpretacje…

I wreszcie finał – fascynująca scena przerywająca ekstatyczny taniec i jakiś erotyczny szał, który zapełnił cały teatr. Wchodzi on, ze szpadą trzymaną za ostrze, podniesioną w jednej ręce wysoko ponad głowę. Każdy zobaczy, że jej rękojeść to… krzyż.

Będą tą szpadą dominować, lecz jednocześnie przejmować od siebie wzajemnie kontrolę. Będą się nią zabijać, lecz żyć dalej. Aż wreszcie z nieba spadnie biała błyskawica, która bez dźwięku, przetnie nagle mrok. Nie zostanie nic i nikt…

Polecam. To będzie jak grom. Błyskawica. Piorun.

Sandra Wilk, Strona Tańca 

„Tańcząc Boską Komedię”, choreografia: Elwira Piorun, dramaturgia: Aleksandra Kostrzewa, wykonanie: Liwia Bargieł, Magdalena Wójcik, Stefano Silvino, Michał Przybyła, współpraca twórcza: Gieorgij Puchalski, reżyseria świateł: Witek Kaczkowski, premiera: 12.12.2020, Garnizon Sztuki, 16. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania 2020, organizator: Teatr Tańca Zawirowania, rejestracja wideo w Garnizonie Sztuki, premierowy pokaz online: 12.12.2020