Różne bywają ceremonie, od tych monumentalnych obrzędów kształtowanych międzypokoleniowo przez setki lat, poprzez dawne i współczesne akty artystyczne czy duchowe, aż po te prywatne, będące odpowiedzią na wewnętrzne potrzeby czy reakcją na zewnętrzne zdarzenia (osobiste, społeczne, polityczne). Nie każda ceremonia jest rytuałem, ale każdy rytuał jest ceremonią. Sami więc musimy sobie odpowiedzieć na pytanie czy performance „PAEAN” Alastaira MacLennana (Irlandia Północna/Szkocja) był dla nas rytuałem. Jedno jest pewne: wystawiona w Polsce praca tego klasyka sztuki performance była manifestacją ogromnej uważności i rytmu, budującą niezwykle nastrojowy klimat spotkania człowieka z jego malutkim lub tym wielkim światem.
„PAEAN” brzmi po angielsku jak słowo ból, ale jest przecież utworem pochwalnym, tu dla potęgi istnienia, dla przyrody, dla kręgu życia i śmierci, wreszcie – jak mi się zdaje – także skierowaniem uwagi na nas samych, małych wobec tego wszystkiego, uczestniczących tak często w „wyścigu szczurów” za to rzadko zatrzymujących się. Szczególnie nad detalem, nad elementem, nad szczegółem, ot nad piórkiem w kropeczki, urwaną gałęzią przypominającą węża, truchłem ptaka leżącym na ziemi czy nawet nad zwykłą kroplą wody...
MacLennan to artysta zainteresowany tematyką polityczną, etyczną i estetyczną, komentujący swoimi spokojnymi, często trwającymi całymi godzinami, działaniami rozmaite wydarzenia. Trudno było niniejszym nie myśleć o kontekstach społeczno-politycznych w trakcie pokazu podczas Opowieści – 2. Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych w Płocku (Muzeum Mazowieckie, 27.07.2025). Gdy performer założył swój kostium: kominiarkę z drobną siatką zasłaniającą twarz oraz marynarkę z przypiętymi do niej zapisanymi karteczkami i rękawiczkami winylowymi, pierwszym moim skojarzeniem był czas pandemii koronawirusa SARS-CoV-2. Ale te artefakty kostiumu przypominały mi też zarówno elementy azjatyckich ceremonii pogrzebowych, jak i japońskie „drzewo życzeń”, na którym podczas święta Tanabata wiesza się zapisane marzenia na kawałkach kolorowego papieru (tanzaku). Alastair MacLennan był dla mnie tym drzewem z życzeniami, z marzeniami zebranymi od wielu osób, choć zapewne teksty zapisane na karteczkach pochodziły tylko od twórcy…
Plan jego gry odgrodzony był od publiczności biało-czerwonymi taśmami. Przestrzeń wyglądała jak zabezpieczony przez policję teren, gdzie będzie się badać zaistniałe tu zdarzenia. Coś w tym jest, bo artysta wkraczając na niego metodycznie i rytmicznie wykonuje działania sprawczo-badawcze, malując na białych planszach rozmyte wodą czarne wzory. Farba rozpływa się, rozmywa tworząc zupełnie nowe światy – przypominają przyrodę, są jak pleśń, jak zamglone pejzaże, jak obrazy neuronów, tkanek, także tych rozpadających się i ulegających nieuniknionemu rozkładowi.
Odizolowany mentalnie od reszty osób w galerii MacLennan wybiera planszę za planszą, replikuje swoje ruchy, zmuszając obserwujących do podążania za każdą kreacją i jej rytmem. Jej pulsem. Jej nieuchronnością. Wiadomo, że gdy skończy malować przejdzie do kolejnej planszy. I można płynąć w tej aktywnej medytacji, zatopić się w niej. A, gdy się wydaje, że już się nic w tej zamkniętej przestrzeni więcej nie zdarzy, to... zdarza się. Gdy performer podnosi ptasie piórko nad swoją głowę to jest akt tak wielki, tak mocny, jakby za oknem wybuchły fajerwerki. Jakim trzeba być mistrzem budowania emocji i napięcia, by coś takiego osiągnąć!
Sandra Wilk, Strona Tańca
„PAEAN” Alastair MacLennan (Irlandia Północna/Szkocja), pokaz w ramach: Opowieści - 2. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych, kuratorka: Małgorzata Sady, pokaz: Muzeum Mazowieckie w Płocku, 27.07.2025

