Warszawski Przegląd Tańca 2020 – podsumowanie

Warszawski Przegląd Tańca 2020 – podsumowanie

Różne sposoby mówienia o ludzkim ciele


Przydałby się na stale projekt prezentacyjny, w którym publiczność pod koniec roku miała szansę obejrzeć wszystkie prace choreograficzne, które miały premierę w danym sezonie. A idealnie by było, gdyby taki cykl nie był oparty na indywidualnych decyzjach czy guście kuratora lecz bez selekcji pokazywał w pigułce to, co się wydarzyło na rynku tańca współczesnego. Przydałby się też dodatek do takiego przeglądu w formie filmowej (nawet płatnej), by widzowie mieli dogodne warunki nadrobienia swoich zaległości, ale dostali także idealne narzędzie do porównań jednych spektakli z innymi.

Niemożliwe? Możliwe… wszak w kinie z powodzeniem realizuje się maratony filmowe, czemu więc taniec nie mógłby mieć swoich sylwestrowo-noworocznych maratonów teatralnych.

Podsumowania i wieczory z wieloma prezentacjami – głównie etiudami tanecznymi – są w Warszawie realizowane przez różnych organizatorów od wielu lat, w tym roku taką propozycję mogliśmy obejrzeć podczas wrześniowej „Nocy Tańca/Fali Tańca” w Promie Kultury (organizator: Fundacja Rozwoju Tańca Nowa Fala), ale podczas dwóch dni pokazów teatralnych królowały etiudy a nie spektakle pełnometrażowe. Kolejną namiastkę takiego projektu przyniósł też listopadowy – online’owy z powodu obostrzeń epidemicznych – Warszawski Przegląd Tańca (organizator: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie).

Zobaczyliśmy podczas niego cztery prace: „I am going to use this body to become you” Bożny Wydrowskiej, „Sztuczne ciało” Łukasza Wójcickiego, „The Dance of Earth&Human&Universe” Aleksandry Borys i „Krew i księżyc” Marty Ziółek – wszystkie wystawiane były w zamkniętym dla publiczności teatrze, skąd pokazywane były w transmisjach na żywo. No cóż… pandemia wymusza określone rozwiązania i musimy się z nimi pogodzić, jednocześnie doceniając nowe formuły, które być może otwierają światu tanecznemu pewne rozwiązania na przyszłość.

Z programu zaproponowanego przez Centrum Teatru i Tańca w Warszawie najbardziej podobało mi się „Sztuczne ciało” Łukasza Wójcickiego – spektakl, który przeszedł niemałą ewolucję i z premierowych rozważań na temat przyszłości cyfryzacji, świata wirtualnego i naszego w nim miejsce miejsca zmienił się w silny polityczny manifest. Kilka miesięcy od pierwszego wystawienia wystarczyło, by Wójcicki zmienił ogólną symbolikę w przekaz, który jest aktualny, porusza wiele problemów społecznych, dotyka religii, polityki czy rozwoju języka polskiego. Stało się to choćby przez przemianę od wieków powtarzanych przysłów, sentencji i powiedzeń, nad których znaczeniem już niewiele się zastanawiamy. A jednak tyle razy dotyczą i dotykają one naszego ciała… Co więc będzie z nimi, jeśli ciało kiedyś utracimy, a zostaniemy jedynie myślą zaklętą w komputerach, Internecie czy jakiejś sieci neuronowej? Ewolucja języka, na jaką m.in. zwraca uwagę Łukasz Wójcicki, toczy się cały czas – wystarczy spytać młodego pokolenia jak rozumieją powiedzenie „wykręcić (komuś) numer”, czy znają jego etymologię i wiedzą skąd się wzięła.

„Sztuczne ciało” jest świetnie zatańczone, ruch rozwija się tutaj bardzo powoli, bo celowo i świadomie został rozłożony na czynniki pierwsze. Bohater przypomina komputer, który włącza po kolei określone procesy, by cały jego mechanizm zadziałał. Kiedy w finale rozbiera się (duża i odważna zmiana, jaką można zauważyć między premierą podczas 2. Kongresu Tańca w Instytucie Teatralnym a pokazem na Warszawskim Przeglądzie Tańca w Garnizonie Sztuki) – rzuca nas na kolana feeria spostrzeżeń na temat tego, co widzieliśmy na scenie. Tancerz odsłania przed nami bowiem całą swoją postać pełną tatuaży, widzimy więc jego człowiecze, żywe ciało, ale jednocześnie przecież ciało stworzone, z nową starannie „zaprojektowaną” kolorową skórą. Czyją opowieść więc oglądaliśmy? Kto był jej bohaterem? Człowiek czy jego sztuczne ciało?

Podobną kreację miała na Warszawskim Przeglądzie Tańca także Bożna Wydrowska, której postać została sztucznie wytworzona. W „I am going to use this body to become you” widzimy współczesną pin-up girl, starannie wystylizowaną, z przesadzonym makijażem, białą peruką przypominającą taką, jaką mają lalki, przesadnie długie paznokcie, połyskliwy, niemal kosmiczny strój… Teatralna postać prowadzi nas przez swój świat i robi to tak namacalnie, że opowiada nawet o tym, jakie ruchy wykonuje i dlaczego. Budzi to pytania zarówno o płytkość, jak i o głębię przeżyć. Tak wyglądamy? Jako społeczeństwo konsumpcyjne, jako zbiorowość poprawiająca swój wygląd aż do wydumanego ideału, którego nigdy nie osiągniemy? Gdzie jest tu kluczowy punkt ciążenia, a gdzie równowaga zostaje utracona na zawsze?

W kontrze tym dwóm pracom stanął performance Marty Ziółek i spektakl Aleksandry Borys. Obie te propozycje zajęły się ciałem prawdziwym, realnym.

Pierwsza – „Krew i księżyc” – skupiła się na prawach reprodukcyjnych kobiet, prawie do samostanowienia o własnym ciele pokazywanym przez pryzmat historii palonych niegdyś na stosie czarownic. Marta Ziółek powtarzała w nim hasła z protestów kobiecych, jakie przetoczyły się w ostatnich latach przez polskie ulice, nawiązywała do skandowanych krzyków „Wszystkich nas nie spalicie” czy do ulicznego Chóru Czarownic, który śpiewał m.in. „Twoja władza, twoja wina / moja wina, moja kara. / W twoich rękach jest mój świat / masz mnie w garści milion lat”. Szkoda trochę, że tak wielki temat został przez performerkę tak lekko w sumie potraktowany, że Ziółek skupiła się jedynie na wątku czarownic i nie wykorzystała w pełni najważniejszego narzędzia, jakim dysponuje – swojej cielesności.

Druga propozycja to „The Dance of Earth&Human&Universe” Aleksandry Borys, która dla odmiany była impresją dotyczącą naszej świadomej (i tej nieuświadomionej) obecności w świecie i kosmosie. Ten spektakl był na wskroś cielesny, opierał się na namacalnej współpracy człowieka z naturą, bo tancerka poruszała się wewnątrz konstrukcji z połączonych ze sobą patyków, musiała reagować na ich ruch wywołany siłą ciążenia, siłą napięć, siłą nadaną przez mięśnie. „The Dance of Earth&Human&Universe” miał charakter niemal medytacyjny, choćby przez to, że dźwięk tworzyło w nim suche drewno pękające pod naciskiem i samo ciało w zetknięciu z podłogą baletową. Ciekawy pomysł, choć nie taki, który spodoba się każdemu. Aleksandra Borys zmuszała bowiem widza do kontemplacji, uspokojenia oddechu, wyciszenia – nie każdy to potrafi i nie każdy czuje się w takim stanie dobrze i nie każdy go poszukuje, nawet wtedy, gdy otaczające go wydarzenia pędzą niemiłosiernie.

Sandra Wilk, Strona Tańca

Warszawski Przegląd Tańca, organizator: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, spektakle: „I am going to use this body to become you” Bożna Wydrowska; „Sztuczne ciało” Łukasz Wójcicki; „The Dance of Earth&Human&Universe” Aleksandra Borys, nagranie wideo w Garnizonie Sztuki, pokaz online: 20.11.2020; „Krew i księżyc” Marta Ziółek, rejestracja wideo w Garnizonie Sztuki, pokaz online: 21.11.2020
Image

Dowiedz się więcej

A słowo nie stało się...

Już sam opis spektaklu „Sztuczne ciało”, pokazywanego online podczas Warszawskiego Przeglądu Tańca, wzbudził moją ciekawość, głównie na temat tego, jak artysta ujmie swoją sztuką rewers sztucznej inteligencji. Jakież było moje zdziwienie i wyjściowa irytacja, gdy Łukasz Wójcicki zaczął… od mówienia. Czyżby tancerze naprawdę nie potrafili się już obyć bez słów? Byli bez nich bezbronni na scenie? Na szczęście to był tylko „tytuł” pierwszej części. „Tytuł” ujmuję w cudzysłów, bo każda część spektaklu była po prostu nazwą etapu ewolucji i kształtowania „sztucznego ciała”.

Czytaj całość: Ewa Borguńska (Brygada Tańca) - A słowo nie stało się...