Nieskończony i pełny pustki jest kosmos. Nie tylko ten makro, czyli Wszechświat, który nas otacza i którego maleńkim okruchem jesteśmy, lecz i ten mikro, czyli nasz świat i cząstki, z jakich się składa. Obie te sfery są zbadane tylko częściowo, a więc są de facto niezbadane całkowicie, pełne pustki, białych plam – od kwarków począwszy, przez rozumienie materii, naszego ciała i umysłu, a na duchowości, jakkolwiek ją pojmować będziemy, skończywszy. Makro i mikro owiewa wielka tajemnica a wraz z nią przeplatające się teorie, niekończące się próby dotarcia do istoty, do znalezienia jednoznacznej odpowiedzi. Fakt, że jej nie odnajdujemy, mimo tylu wieków rozwoju nauki, nie jest porażką, a tylko lustrzanym odbiciem nas samych, wielowymiarowych, zmiennych, nieodgadnionych. Jest też dowodem na to, że jesteśmy omylni, podlegający emocjom, pragnieniom, marzeniom, tęsknotom, wierzeniom. I całe szczęście. Całe szczęście w tym, że wątpimy i zadajemy pytania – dlatego ciągle szukamy. Próbujemy się zbliżyć, mniej lub bardziej udanie, ku nieznanemu. A potem poddajemy się odkryciom, bądź je odrzucamy. I w tym także tkwi jakaś nieskończoność. Pewność i sprzeczność. Narodziny i przemijanie. Zagadka i jej odpowiedź równocześnie. Tak właśnie odczytuję najnowszy, niejednoznaczny spektakl „Przejrzystość. Płonące serce ciemnego nieba (Narodziny)” Sylwii Hanff, który miał swoją premierę na Butohpolis – 6. Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Butoh.
Finałowy wieczór tego warszawskiego wydarzenia, na którym „Przejrzystość” została wystawiona, odbył się 17 maja 2024 r. w Służewskim Domu Kultury – trudnej sali dla tańca w ogóle, a jeszcze trudniejszej dla pokazów performance wymagających poddania się tematowi, nastrojowi i uważnego uczestnictwa. Ale udało się. Spektakl Hanff był niczym obraz tworzony na żywo, w którym twórca maluje kolejne warstwy, a my, widzowie nie możemy się w trakcie domyślić, jaki będzie finalny efekt tego wszystkiego.
Zaczęło się z rozmachem – przestrzeń wypełniło ogromne czarno-białe wideo z wizją kosmosu autorstwa Damiana Żaka, na tyle jednak abstrakcyjne, że wcale kosmosem być nie musiało, obrazowało niekończący się proces zmiany, rozwoju, jakiejś nieskończoności, danych ukrytych w danych, jak w przypadku fraktali. Białe struktury rozwijały się i wybuchały wprost w publiczność, co potęgowała równie niesamowita, tytułowa kompozycja Alexandre’a Yterce, francuskiego współautora przedstawienia. Przekaz z pustej sceny (ale przecież pełnej dźwięków, znaków, sygnałów) był na tyle długi i intensywny, że łatwo można było przeoczyć moment, gdy pojawiła się ona. Z osłoniętym ciałem, z głową zakrytą chustą równie mocno jak u muzułmanek noszących nikab całkowity. Ona, skrywająca całe swe jestestwo pod zasłoną. I jedynym jej widocznym „blaskiem” były mieniące się w skromnym świetle ozdoby chusty przypominające nie tyle klejnoty, co... łzy.
Hanff zaproponowała ruch i gest zwolniony, a tempo jej motoryki stało w oczywistej kontrze do tego, co działo się w warstwie wizualnej i dźwiękowej. Jej wolny ruch i nietypowe wykorzystanie obszaru sceny być może nawiązywały do zaburzonego upływu czasu i przestrzeni. W każdym razie wyraźnie czuć było w tej kreacji wielką podróż. Do wnętrza siebie, do kosmosu, w sfery zakryte. I choć finalnie twarz Sylwii Hanff została odsłonięta, ujawniając spod chimaru jej złote czoło, niczym symbol przebudzenia, to jednak cel tej transformacji każdy mógł interpretować na swój sposób. W moim odczuciu, przedstawienie to sięgnęło nie tyle w sfery prywatne czy intymne, co w rejony tajemne. Było dla mnie pracą, która swą odwagą wewnętrznego odkrycia się sięgnęła poziomu „Wojen. Świętej Krwi Śniących” – jednego z najlepszych i najbardziej wstrząsających spektakli sygnowanych marką Teatru Limen Butoh.
Całość nie była może tak całościowo porażająca jak „Wojny…”, bo tutaj idea nie opierała się tylko na relacjach ciało-umysł-duch, lecz badała istnienie szerzej poza jednostką, ruchem, czasem czy doświadczeniem i szła ku nieznanemu ogromowi. Ale wynagradzała to końcowa, iście fizyczna scena, gdzie performerka przyjęła taką pozycję, że nie można jednoznacznie przesądzić o tym, czy rodziła nowe życie, czy też może sama się rodziła (pierwotnie lub ponownie?). Przy okazji warto zatrzymać się przy tym, że między „na nowo urodzeniem się”, a „odrodzeniem się” też jest niezwykle cienka granica. Językowa i znaczeniowa, ale też duchowa i mistyczna.
Podczas spektaklu miałam nawet skojarzenie z hipnozą regresyjną, wykorzystującą trans hipnotyczny do cofnięcia się wspomnieniami do dzieciństwa bądź nawet wyobrażeń poprzednich wcieleń. Czy Hanff ją stosuje? A może wystarczy jej głęboka medytacja albo inne techniki i praktyki do tego (wszak w tej pracy powołuje się na koan zen)? Tak czy inaczej, trudno nie mieć wrażenia, że widzieliśmy jakąś głęboką przemianę. I że zakryta postać była jak nie z tego czasu, nie z tej kultury, nie z tego życia nawet.
Tego, czy dobrze odczytuję wielowymiarowość, oczywiście nie wiem. Takie jednak obrazy „Przejrzystość. Płonące serce ciemnego nieba (Narodziny)” we mnie wywołała. Propozycja była niezwykle sugestywna, ale jej odbiór zależał od poziomu uwagi każdego widza, opierała się na tym, co usłyszał i na jakich bodźcach wizualnych się skupił. Wszystko zależało też od tego, co odbiorca przyjął, a co musiał odrzucić, aby... przetrwać, bo spektakl atakował swymi impulsami, nie ustępował, nie dawał ulgi ani na chwilę. Naprawdę przypominał poród, w którym z cierpienia i stagnacji wyłania się nowe życie, nowa wolność, nowa nieskończoność... Butoh po prostu.
Sandra Wilk, Strona Tańca
„Przejrzystość. Płonące serce ciemnego nieba (Narodziny)” Sylwia Hanff (Polska) i Alexandre Yterce (Francja), koncepcja: Sylwia Hanff/Limen Btutoh i Alexandre Yterce, reżyseria, taniec: Sylwia Hanff, video feedback art: Damian Żak, muzyka akusmatyczna: Alexandre Yterce, performance powstał do utworu Alexandre'a Yterce pt. „Au coeur en feu du ciel obscur – Naissance” (W płonącym sercu ciemnego nieba. Narodziny) skomponowanego z dedykacją dla Sylwii Hanff, premiera: 17.05.2024, pokaz w ramach: Butohpolis – 6. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Butoh, pokaz: Służewski Dom Kultury, 17.05.2024