O punkcie bez powrotu

Empty Bodies - Teatr Tańca Zawirowania_fot_WILK
W dniu, w którym obywatelski ruch Extinction Rebellion Polska zablokował centrum Warszawy, aby zwrócić swoim protestem uwagę polityków na sprawy klimatyczne, Teatr Tańca Zawirowania wystawił spektakl z wątkami ekologicznymi – „Empty Bodies”. Było to więc szczególne doświadczenie, bo gdy najpierw się widzi brutalność policji przy znoszeniu z ulicy młodych aktywistów alarmujących o tym, że z powodu niepohamowanego konsumpcjonizmu i nieposzanowania przyrody czeka nas przekroczenie „punktu bez powrotu”, za którym jest już tylko masowe wymieranie gatunków, globalne ocieplenie i powolna śmierć całej planety, a później ogląda się spektakl stworzony przez twórców urodzonych o pokolenie wcześniej, opowiadający w sposób artystyczny w zasadzie o tym samym – to trudno pozostać obojętnym. W jednym i drugim przypadku narzędziem edukacji było ludzkie ciało. Jego kruchość, jego mowa i jego ból. Silniejszego środka przemawiającego do emocji chyba nie ma.

Gdy „Empty Bodies” („Puste ciała”) są wystawiane w teatrze – główną rolę gra w nich kontra między ogromem wyrazistych projekcji wideo, pokazujących różne oblicza świata, a drobnymi w tej skali ludzkimi postaciami. Projekcje pokazują zarówno piękno natury, jak i ohydę śmietnisk czy efekty wielkiego przemysłu – symboli śmierci planety. Ale tym razem spektakl Zawirowań wystawiony został na powietrzu (tj. na zadaszonym patio Centrum Teatru i Tańca w Warszawie) i zyskał dzięki temu zupełnie inny wymiar, bo skierował uwagę widza przede wszystkim w stronę człowieka i jego relacji z innymi. Nowa przestrzeń sprawiła, że w choreografii Karoliny Kroczak najważniejszym było to, że nie mamy żadnych oporów, aby poprawiać naturę i poddając się kultowi piękna zapłacimy każdą cenę, by zmienić własne ciała na piękniejsze, młodsze, bardziej akceptowalne. Wybijała także wątki dotyczące rozmaitych – często toksycznych – relacji w jakie wchodzimy.

Co prawda spektakl nie był tak intymny, jak w przypadku gry na sali teatralnej, ale za to jego bohaterki tańczyły tak blisko widzów, że słychać było każdy oddech, każde stąpnięcie, każdy dźwięk łapanego w powietrzu ciała. To nieoczekiwane zaangażowanie słuchu szczególnie mocno musiało zadziałać w scenie, w której dwie kobiety przerzucają między sobą trzecią, jak workiem. Chwila ta była niemal przemocowa, sprawiała niemały dyskomfort i uderzyła w struny, które z pewnością są mniej dostrzegalne i mniej odczuwalne przy klasycznym wystawieniu.

Niektóre części „Empty Bodies” cechują dynamiczne partnerowania i podnoszenia. Kiedy są wykonywane w teatrze, to na tle projekcji wyświetlanych na całym horyzoncie stają się ich integralnym elementem, tworząc spektakularny teatr cieni. Ale wystawione bez projekcji (obraz wideo emitowany był na dwóch telewizorach) pokazywały raczej siłę napięć emocjonalnych i różne elementy relacji między pokoleniami. Ogólnie cały spektakl stał się o wiele bardziej cielesny, złapał też swoisty abstrakcyjny rys.

Czy to lepiej, czy może gorzej – ocenić może tylko ten, kto widział obie odsłony. Ja mam w tej sprawie do powiedzenia tylko tyle, że przy wystawieniu tego spektaklu w teatrze publiczność celowo atakowana jest cyfrowymi obrazami agresywnie i bez końca, od pierwszej do ostatniej minuty. Wyświetlane dane bez końca zajmują naszą uwagę, tworzą wrażenie przepełnienia informacjami i wywołują nieustające rozproszenie myśli. A na świeżym powietrzu było zupełnie inaczej – spektakl rozpoczynał się przed zmrokiem i w zasadzie przez cały jego czas trwania wideo nie zwracało w ogóle niczyjej uwagi, w zasadzie aż do finałowej sceny, która przypadła na moment, gdy z szarówki nastał mrok. W ciemności, po wygaszeniu świateł, z niedostrzegalnych wcześniej telewizyjnych ekranów wyłonił się obraz wypalonej słońcem ziemi, martwej pustyni. Pojawił się nagle w centrum „sceny” i niemal wypalił nam oczy wizją końca naszego świata…

Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie, nie przeczę, ale – z całym szacunkiem – wolę wersję teatralną, która jest dopracowana w każdym aspekcie, spójniejsza, staranniej zatańczona, a w swym wydźwięku bardziej wielowymiarowa, bo bliższa życiu przepełnionemu natłokiem informacji i bodźców.

Sandra Wilk, Strona Tańca
 

„Empty Bodies” Teatr Tańca Zawirowania, chor. Karolina Kroczak, wyk. Aleksandra Krajewska, Agata Pankowska, Elwira Piorun, Centrum Teatru i Tańca, 07.09.2020