Centrum Teatru i Tańca w Warszawie poszerza swoją ofertę dla widzów o projekty, które trudno zakwalifikować do konkretnej dyscypliny – niemożliwe do zaszufladkowania, niezdefiniowane, łączące różne dziedziny wyrazu artystycznego, integrujące twórców z różnych dziedzin – tancerzy i specjalistów: od choreografów po muzyków czy scenografów. Celna nazwa tego projektu: „Transfuzje” zachęca do zapoznania się z czymś świeżym i niejednoznacznym.
W roku 2020 w ramach programu „Transfuzje” zrealizowano dwa projekty. W bieżącym sezonie (po pandemicznej przerwie) program wzbogacony został o premierowe przedstawienie Agaty Grabowskiej i Katarzyny Szugajew „Panta Rhei”. Premiera odbyła się w siedzibie Centrum na jego scenie przy ul. Bruna 25 i 26 września 2021 r.
Debiuty, premiery to dla młodych artystów bardzo stresujące wydarzenia i dlatego świadomie wybrałam się na „drugą premierę”, w niedzielę 26 września, licząc na to, że trema minęła i performerki pokażą spektakl już okrzepnięty.
Przedstawienie zapoczątkowała Katarzyna Szugajew, która w zamyśle miała być prowokacyjna, a była według mnie niewiarygodna. Nie był to ani coming out lesbijki, ani wykład naukowy. Trudno było też ocenić, czy zająknienia są świadomym skierowaniem uwagi widza na dane fragmenty wypowiedzi czy też zwykłym brakiem wyuczenia swojej roli.
Ten brak wyuczenia roli widać było wyraźnie w części, która miała być wyśmianiem, parodią mizoginicznych męskich show, w których mężczyźni mówią wyłącznie o kobiecych organach i wyobrażają sobie sceny ostrego seksu. Artystki usiłowały przedstawić widowni, że niezależnie od wybranego gatunku muzycznego mężczyźni mają tylko jedno w głowie. Niestety musiały się stale podpierać tekstem z kartek i widać było, że nie są to tylko rekwizyty mające obnażyć brak męskiej inteligencji, ale ściągawki, bez których przedstawienie rwałoby się jeszcze bardziej.
Młoda widownia reagowała żywiołowo, a ja miałam wrażenie, że znalazłam się w przedszkolu, w którym mały Jasio z zachwytem powtarza „kulwa, kulwa, kulwa”, bo właśnie wzbogacił swój język o nowe słowo, z gatunku tych zakazanych. Nie jestem pruderyjna, daję sztuce wręcz nieograniczone prawo swobody, ale moim zdaniem wszystko musi mieć jakiś cel. Prowokacja powinna wywoływać pożądane skutki, a tymczasem tu nie widziałam żadnego celu z wyjątkiem wywołania salw śmiechu, gdy performerki przerzucały się silikonowymi penisami. Agata Grabowska imitowała ruchy ptasie z gracją utrzymując na pozbawionej włosów głowie przyklejony członek, jak róg jednorożca albo jak żongler utrzymujący piłkę, żeby nie spadła. Gdybym była mężczyzną, czułabym się co najmniej nieswojo widząc, że artystki sprowadzają męskość do członka. Jako kobieta wszak czuję się urażona, gdy sprowadza się moją kobiecość wyłącznie do sutków.
Mam wrażenie, że artystki wzięły się za temat, co do którego same nie mają jeszcze wyrobionego zdania. Modny feminizm? Zróbmy to! Queer? Super! Ale feminizm, a zwłaszcza nieheteronormatywność nie polegają na wsadzaniu sobie do majtek sztucznych penisów i wyrażaniu pogardy wobec mężczyzn. Chcąc walczyć ze stereotypami, same popadły w bardzo stereotypowe zachowania.
Obejrzałam wiele zdjęć Agaty Grabowskiej i Katarzyny Szugajew, pozujących do plakatów reklamujących przedstawienie i liczyłam na coś więcej. Na przedstawienie łączące taniec i słowo o przenikaniu męskości i kobiecości, o radości lub męce bycia sobą, o niejednoznaczności cech zewnętrznych, o wartości duchowego wnętrza… Zamiast tego widzowie otrzymali zlepek skeczów, z których żaden nie wynikał z poprzedniego.
I nadal nie wiem, co właściwie miało znaczyć „panta rhei” w tytule, bo chyba nie to, że nie płynęły słowa wartko bez kartki…
Elżbieta Bisch, Strona Tańca
„Panta Rhei” Agata Grabowska, Katarzyna Szugajew, koncepcja: Agata Grabowska, wykonanie: Agata Grabowska, Katarzyna Szugajew, zdjęcia: Julia Krivich, muzyka: Zoi Michailova, produkcja: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, projekt powstał w ramach programu produkcyjnego „Transfuzje”, premiera: 25-26.09.2021, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 26.09.2021
W roku 2020 w ramach programu „Transfuzje” zrealizowano dwa projekty. W bieżącym sezonie (po pandemicznej przerwie) program wzbogacony został o premierowe przedstawienie Agaty Grabowskiej i Katarzyny Szugajew „Panta Rhei”. Premiera odbyła się w siedzibie Centrum na jego scenie przy ul. Bruna 25 i 26 września 2021 r.
Debiuty, premiery to dla młodych artystów bardzo stresujące wydarzenia i dlatego świadomie wybrałam się na „drugą premierę”, w niedzielę 26 września, licząc na to, że trema minęła i performerki pokażą spektakl już okrzepnięty.
Przedstawienie zapoczątkowała Katarzyna Szugajew, która w zamyśle miała być prowokacyjna, a była według mnie niewiarygodna. Nie był to ani coming out lesbijki, ani wykład naukowy. Trudno było też ocenić, czy zająknienia są świadomym skierowaniem uwagi widza na dane fragmenty wypowiedzi czy też zwykłym brakiem wyuczenia swojej roli.
Ten brak wyuczenia roli widać było wyraźnie w części, która miała być wyśmianiem, parodią mizoginicznych męskich show, w których mężczyźni mówią wyłącznie o kobiecych organach i wyobrażają sobie sceny ostrego seksu. Artystki usiłowały przedstawić widowni, że niezależnie od wybranego gatunku muzycznego mężczyźni mają tylko jedno w głowie. Niestety musiały się stale podpierać tekstem z kartek i widać było, że nie są to tylko rekwizyty mające obnażyć brak męskiej inteligencji, ale ściągawki, bez których przedstawienie rwałoby się jeszcze bardziej.
Młoda widownia reagowała żywiołowo, a ja miałam wrażenie, że znalazłam się w przedszkolu, w którym mały Jasio z zachwytem powtarza „kulwa, kulwa, kulwa”, bo właśnie wzbogacił swój język o nowe słowo, z gatunku tych zakazanych. Nie jestem pruderyjna, daję sztuce wręcz nieograniczone prawo swobody, ale moim zdaniem wszystko musi mieć jakiś cel. Prowokacja powinna wywoływać pożądane skutki, a tymczasem tu nie widziałam żadnego celu z wyjątkiem wywołania salw śmiechu, gdy performerki przerzucały się silikonowymi penisami. Agata Grabowska imitowała ruchy ptasie z gracją utrzymując na pozbawionej włosów głowie przyklejony członek, jak róg jednorożca albo jak żongler utrzymujący piłkę, żeby nie spadła. Gdybym była mężczyzną, czułabym się co najmniej nieswojo widząc, że artystki sprowadzają męskość do członka. Jako kobieta wszak czuję się urażona, gdy sprowadza się moją kobiecość wyłącznie do sutków.
Mam wrażenie, że artystki wzięły się za temat, co do którego same nie mają jeszcze wyrobionego zdania. Modny feminizm? Zróbmy to! Queer? Super! Ale feminizm, a zwłaszcza nieheteronormatywność nie polegają na wsadzaniu sobie do majtek sztucznych penisów i wyrażaniu pogardy wobec mężczyzn. Chcąc walczyć ze stereotypami, same popadły w bardzo stereotypowe zachowania.
Obejrzałam wiele zdjęć Agaty Grabowskiej i Katarzyny Szugajew, pozujących do plakatów reklamujących przedstawienie i liczyłam na coś więcej. Na przedstawienie łączące taniec i słowo o przenikaniu męskości i kobiecości, o radości lub męce bycia sobą, o niejednoznaczności cech zewnętrznych, o wartości duchowego wnętrza… Zamiast tego widzowie otrzymali zlepek skeczów, z których żaden nie wynikał z poprzedniego.
I nadal nie wiem, co właściwie miało znaczyć „panta rhei” w tytule, bo chyba nie to, że nie płynęły słowa wartko bez kartki…
Elżbieta Bisch, Strona Tańca
„Panta Rhei” Agata Grabowska, Katarzyna Szugajew, koncepcja: Agata Grabowska, wykonanie: Agata Grabowska, Katarzyna Szugajew, zdjęcia: Julia Krivich, muzyka: Zoi Michailova, produkcja: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, projekt powstał w ramach programu produkcyjnego „Transfuzje”, premiera: 25-26.09.2021, Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 26.09.2021