Zawód wysokiego ryzyka

Zawód wysokiego ryzyka

Uprawianie zawodu tanecznego obarczone jest wysokim ryzykiem w wielu obszarach. Przede wszystkim jest to zawód wymagający dobrego zdrowia, sprawności fizycznej, pamięci ruchowej, wytrwałości w treningu i niekończącej się nauce. Niemal każda choroba wyklucza tancerki i tancerzy z występu na scenie, a jeśli trafi się kontuzja polski twórca niezależny, pracujący w większości przypadków od kontraktu do kontraktu na umowę o dzieło,  zostaje wyłączony z możliwości zarabiania pieniędzy, za to ponosi komercyjne koszty swojego leczenia i rehabilitacji.

Kontuzja może się performerowi czy tancerzowi wydarzyć zawsze i wszędzie, dlatego artyści starają się unikać sytuacji ryzykownych, które mogą sprzyjać wypadkowi. Z tego m.in. powodu planowane pokazy plenerowe bywają odwoływane, tak jak zdarzyło się to ostatnio podczas polskiej premiery spektaklu „Wężowe Boginie” Teatr Tańca Zawirowania i ArtGarage (Włochy). Tuż przed pokazem rozszalała się ulewa, i choć o godz. 19 zupełnie już nie padało – wydarzenie musiało zostać odwołane. Dlaczego? Z powodu wody zalegającej na kamiennych płytach, na których miały wystąpić tancerki. Coś, co dla oka widza nie wydawało się większą przeszkodą było tak naprawdę ogromnym problemem nie do przeskoczenia, bo wystarczy jedno poślizgnięcie, aby naciągnąć ścięgno czy „zerwać” mięsień, o złamaniach nawet nie wspominając.

Kolejnym czynnikiem ryzyka wydaje się być to, że tancerz/tancerka pracuje w fizycznym kontaktem z innymi tancerzami, a to oznacza, że jego bezpieczeństwo jest zależne od tego, że partner/partnerka nie popełni błędu. Dobrze podrzuci, dobrze złapie, dobrze ubezpieczy, nie znajdzie się w polu „zejścia” ze skoku, z przewrotu, salta, sprawnościowej ewolucji, nie nadepnie, nie pociągnie za rękę, nogę, szyję, tułów zbyt mocno, nie skręci ciała w trakcie partnerowania zbyt bardzo, i tak dalej, i tak dalej. Szczególnie trudne muszą być dla twórców pierwsze próby czy warsztaty z osobami, których nie znają, tj. nie znają ich siły, zwinności, gibkości, ograniczeń, uwarunkowań oraz – co także ważne – poziomu ich odpowiedzialności.

Ogólnie trudnym jest obdarzać pełnym zaufaniem ludzi ledwo poznanych, a w przypadku tańca takie zaufanie do partnera lub partnerów jest wręcz wymagane.

Wreszcie mamy wspomnianą już niepewność finansową (o ile artysta nie zdobył jakiegoś grantu), silną zależność od pracodawców (organizatorów pokazów, festiwali, warsztatów), a także od widzów, którzy jeśli nie dopiszą na spektaklu to zmniejszają szansę na możliwość otrzymania kolejnych kontraktów.

To tylko kilka czynników, które odpowiadają za to, że taniec to ryzyko. Można ich wymienić jeszcze więcej, np. to, że tancerze szybko przechodzą na „emeryturę” (jest cudzysłów, bo to puste hasło).

Sandra Wilk, Strona Tańca