Dziurawy świat cyfrowy

Dziurawy świat cyfrowy
Nie tylko w czasie pandemii, ale w trakcie niej szczególnie, taniec uzależniony jest od kilku globalnych firm, trzymających cyfrowy monopol informacyjny – to są media społecznościowe (takie jak Facebook czy Instagram), serwisy wideo (takie jak YouTube czy Vimeo) i wreszcie wyszukiwarki internetowe (tu liczy się w zasadzie tylko Google). Pomyślcie skąd ostatnio dowiedzieliście się o jakiejś prezentacji – w teatrze, gdy były jeszcze otwarte, czy w sieci w wersji cyfrowej. Czy to się stało za pośrednictwem któregoś z tych dostawców? Z pewnością tak. O czym to świadczy?
A o tym, że mainstreamowe media niemal o tańcu nie piszą. Tak więc jeśli nie korzystamy z nielicznych serwisów wyspecjalizowanych w tematyce tańca, to w świecie cyfrowym bez udziału usług monopolistów taniec po prostu by skonał na polu dostarczania informacji. Przyzwyczailiśmy się bowiem do tego, że informacja musi sama do nas docierać, sama się narzucać – np. poprzez automatyczne wyświetlenia postów od znajomych, fanpage organizatorów czy dzięki płatnym promocjom i reklamom internetowym.

Czy jest choć jeden organizator wydarzeń tanecznych, który stworzył własne oprogramowanie serwisu wideo na własnym serwerze, bez korzystania z gotowych rozwiązań monopolistów od treści wideo? Czy jest choć jeden organizator wydarzeń tanecznych, który stworzył system wymiany informacji np. poprzez telefony komórkowe? Albo taki, który ma własny cyfrowy, działający automatycznie, system rezerwacji biletów?

Taniec nie jest niezależny medialnie i promocyjnie, skoro musi korzystać z osiągnięć wypracowanych przez inne branże. Taniec nie ma własnego serwisu VOD, taniec nie ma własnego centralnego archiwum (te, które są to archiwa niepełne, w budowie, obejmujące tylko część rynku). Taniec nie ma własnego systemu archiwizacji i cyfryzacji materiałów analogowych. Taniec nie ma własnej gazety. Taniec nie ma własnego odpowiednika Facebooka. Taniec nie ma własnej cyfrowej biblioteki. Wymieniać dalej?

Jeszcze wiele czasu upłynie, zanim to się zmieni, bo przepaść między tańcem, a np. filmem jest tak ogromna, że czas ten musimy raczej liczyć w dziesięcioleciach. Jakie to smutne...

Sandra Wilk, Strona Tańca