Żywioły

Żywioły

Moim ulubionym aspektem XVIII Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania jest jego wielowymiarowość, co za tym idzie nieprzewidywalność i nietypowość prac artystycznych gości, których mamy okazję podczas tego wydarzenia spotkać. Dobrym tego przykładem był wieczór 27 czerwca 2022 r. z trzema koreańskimi występami grup PYDANCE i Designare Movement.

Z krótkiego wywiadu z Koreańczykami, który odbył się po spektaklach, dowiedzieliśmy się, że azjatyccy twórcy bardzo długo byli zachwyceni Zachodem i czerpali z niego liczne inspiracje, także w dziedzinie tańca współczesnego. A obecnie sztuka wschodnia, w tym  między nimi występy, które pojawiły się na festiwalu to początki świadomego nadawania tożsamości koreańskiemu tańcowi oraz przykład wytaczania własnych ścieżek poszukiwań i badań realizowanych przez twórców pochodzących z Azji.

Każda z koreańskich etiud podchodziła do konkretnej życiowej tematyki, opisując ją jednak za każdym razem z innej perspektywy. Mimo niezaprzeczalnych różnic dzielących każdy z tych występów, uważam, że w pewien sposób uzupełniały się nawzajem. Spektakle były zgrane z wyjątkowym światłem przemykającym w różnych kierunkach, raz za razem zmieniając nastrój całej scenerii. Miałam nawet wrażenie, że w trakcie tych trzech występów czas zwolnił, by potem dalej towarzyszyć mi w postaci poczucia eterycznego uniesienia w drodze do domu. Charakterystyczny spokój tych choreografii nie zmniejszał zainteresowania publiczności, która włącznie ze mną wyciągała szyje raz za razem, nie chcąc uchybić żadnego szczegółu tego wyjątkowego występu.

Jako pierwszy wystawiono „There was no room for food” – pokaz nowego myślenia o ludzkim ciele, zwłaszcza dla Europejczyków w obliczu wschodniej kultury. Jak sama autorka – Seo Jeong Bin – wspominała, jej występ był odwołaniem do pór roku w Korei i silnie związanej z tym tradycji uprawy ryżu. I szczerze mówiąc, udało jej się jasno zawrzeć ten przekaz w swojej choreografii. Bohaterka na scenie kilka razy się budziła, zaczynając nowe życie, czy też kolejny sen na nowo. W każdym elemencie spektaklu pojawiała się nuta czegoś nowego: sekwencja gestów, nowy stosunek bohaterki do przestrzeni czy do obiektów znajdujących się wokół niej. Każda z części „There was no room for food” różniła się od poprzednich nietypową aurą zmienianą przez muzykę jak i światło, coraz bardziej przypominając rotację pór roku. Dzięki temu w ciągu całego występu relacja bohaterki z otaczającym ją światem całkowicie się zmieniła. Najpierw unikająca światła, pod koniec spektaklu podążała za nim jak roślina, by ostatecznie wydać owoc w postaci foliowej torebki. Mimo osobliwego pomysłu, zachwyciłam się pięknem tego nietypowego obrazu i jakąś metaforą foliowego woreczka napełnianego powietrzem z jej płuc. Jednak nie walory estetyczne były tu najbardziej istotne. Występ ten miał uzmysłowić nam wciąż obecny problem natury skażonej zanieczyszczeniami i odpadkami. W przypadku Koreańczyków chodzi o silny związek z uprawą roślin, w tym przede wszystkim ryżu, który wymaga dobrostanu środowiska, a to wciąż jest niszczone.

Z kolei początek etiudy „Flint” był długi i powolny. Myśląc jednak o nowym życiu wiemy, że początki nigdy nie są krótkie. Przez większość spektaklu istota grana przez tancerkę na scenie rozwijała się, z czasem zyskując coraz większą płynność ruchu. W tle słychać było trzaski, zaś wszystko było pogrążone w półmroku, tworząc pradawny czy nawet pierwotny nastrój. Od pierwszego spojrzenia zachwyciłam się teksturą i prostym kostiumem tancerki oświetlonej przez pomarańczowy reflektor wyciągający na wierzch wszystkie detale jej sylwetki. Poprzez ruch jakim posługiwała się tancerka przejawiała się jakaś wielka siła ducha.

Zarówno za choreografię, jak i za wykonanie odpowiadała Do Ji-won, która wyjaśniła wszystkie aspekty swojego występu w krótkiej rozmowie, tłumacząc swój koncept i skupienie się na motywie ruchu i rozpoczynającej jej opowieść akcji. Chodziło o tarcie, uderzenie – sposoby, dzięki którym jesteśmy w stanie rozpalić ogień. Autorka swoim tańcem chciała przedstawić refleksję dotyczącą jałowego wykorzystywania ognia bez wysiłku. Wszak czyż nie jest to symbolem rozwoju cywilizacji, gdy w przeszłości krzesanie ognia wymagało sporo czasu, uwagi i przede wszystkim cierpliwości?

W czasach pierwotnych rozpalanie ognia było swego rodzaju rytuałem. Dawał on ludziom poczucie bezpieczeństwa, siły i przynależności. Dziś nie przykładamy do tej czynności w zasadzie żadnej uwagi, ot zapalamy zapalniczkę. W spektaklu „Flint” nie uczestniczyliśmy w dawnym rytuale, jednak mieliśmy okazję doświadczyć wszystkich przeżyć związanych z tradycją rozpalania ognia…

Wreszcie kończący koreański wieczór „Traveling” – opowieść wyreżyserowana przez Ho Sik Yu, starająca się przyciągnąć naszą uwagę w stronę syntezy refleksji nad ruchem i otoczenia w podróży.

Ten występ w wykonaniu Kim Ka Hyu pokazywał wielorakie stadia ruchu, ale nie można go analizować dzieląc całość na fragmenty – można i trzeba go zrozumieć jedynie w kategorii  całości procesu. Podobnie jak zniekształcone słowa pojawiające się w tle całego spektaklu, liczy się ten podświadomy przekaz, a nie ten, którego oczekujemy i staramy się na siłę zrozumieć. Uzmysławiając sobie ten fakt w jednej chwili przestałam mieć wątpliwości, co do formy wyrazu, po jaki sięgnął Ho Sik Yu. Powstał dzięki temu wyjątkowy pokaz, o bardzo nietypowej sekwencji ruchowej, bo tancerka na scenie wydawała się przez większość czasu podążać resztą swojego ciała za wijącą się dłonią, która ją prowadziła. 

To jeden z tych pokazów, które swoją nieprzewidywalną, spokojną mechaniką przyciągają uwagę widza jak magnes. Jak zasugerował nam tytuł, taniec w wykonaniu Kim Ka Hyu będzie zróżnicowany, podzielony na różne etapy, o odmiennym tempie i aurze. Na scenie dostrzegamy jednak jeszcze więcej. Połączenie wizji ruchu masy niewielkich kulek poruszających się wewnątrz jednego ciała, które jednocześnie skupia się na oddaniu takich detali jak różne środki transportu, ludzie i dźwięki – trudno aby takie podejście nie otwierało przed nami nowych perspektyw dotyczących myślenia o czasie i przestrzeni. 

Wrażenia po tych występach jeszcze długo będę mieć w pamięci. To był unikatowy wieczór i  bezpośrednia szansa na poznanie kultury koreańskiej i priorytetów ludzi pochodzących z obszaru, który rzadko znajduje się w centrum uwagi, nie tylko w Polsce ale i w Europie.

Julka Jacobson, Brygada Tańca 2022

Wieczór koreański: „There was no room for food” PYDANCE, choreografia: Seo Jeong Bin, wykonanie: Seo Jeong Bin, czas trwania: 15 minut; „Flint” PYDANCE, choreografia i wykonanie: Do Ji-won, czas trwania: 18 minut; „Traveling’ Designare Movement, choreografia: Yu Ho Sik, wykonanie: Kim Ka Hyu, czas trwania: 20 minut, pokaz w ramach: 18. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania, pokaz: Centrum Teatru i Tańca w Warszawie, 27.06.2022