Spektakle malowane światłem

Spektakle malowane światłem
5 grudnia 2020 r. był dniem wyjątkowym, bo po kilku wieczorach poświęconych bardzo zróżnicowanym spektaklom w ramach 16. Międzynarodowego Festiwalu Tańca Zawirowania, ukazującym pewien niedostatek techniki tworzenia przekazu online, przyszło święto i objawienie na temat tego, jak wspaniale można pokazać taniec, a przekazem internetowym wcale go nie zubożyć, tylko wręcz wzbogacić.

Transmisja ze spektakli „Pure” Evy Klimackowej i „Mana Ōrite” Isabelle Nelson była na żywo, ale wyglądała jak szczegółowo przygotowana zarówno przez artystów, jak i realizatorów. Może tak właśnie było, w końcu prezentowane spektakle nie były premierami światowymi, tancerze dobrze wiedzieli co chcą i jak pragną pokazać. Tym razem nie przeszkadzała mi w odbiorze kamera, wręcz przeciwnie – kamera pokazywała mi to, czego widz na widowni w teatrze nie ma szans zobaczyć, ale nie były to przypadkowe zbliżenia, to było precyzyjne budowanie emocji pomiędzy tancerzem i widzem.

Wieczór obfitował w niezwykłe przeżycia niemal ponad miarę. Dwa spektakle, które mogły być pokazywane oddzielnie i powinny otrzymywać indywidualne recenzje, stanowiły jednak transmisyjną całość, jak dwa akty tej samej sztuki. Sztuki na najwyższym światowym poziomie, jak sądzę.

Pierwszym spektaklem była choreografia „Pure” Evy Klimackovej, tańczącej z Leandrem Villavicencio. Swoją rolę w tym spektaklu mieli nie tylko twórcy, ale także światło i barwy. Fenomenalne było wykorzystanie filtrów do nałożenia światłem koloru na identyczne stroje tancerzy (dziś to elektroniczny proces), poczynając od oświetlenia czystym światłem bawełnianej bieli ich spodni i koszulek, poprzez nadawanie ubraniom kolejnych barw, które kojarzyły mi się z ziemią – od ciepłej żółci po ochrę, od jasnej zieleni po barwę dojrzałych liści…

Byłam zachwycona prowadzeniem kamer. Widz siedzący przed ekranem, a nie w teatrze, uzyskał wspaniałą realizację – jednoczesne zbliżenie pary tancerzy oraz, jak gdyby na drugim planie, obraz ich całych sylwetek. Takiego prowadzenia kamer, tak przemyślanej realizacji filmowej brakowało mi właśnie w poprzednich dniach festiwalu.

Sam taniec też był niezwykły. Żadnych zbędnych lub przypadkowych gestów. Precyzja w ruchach, niezwykłe zgranie obojga tancerzy, którzy nie potrzebują już żadnych podpowiedzi czy zmian w scenariuszu, bo wszystko co robili jest po prostu jednością. A ich ruch wypełniony i otoczony muzyką Jonathana Lefèvre-Reich.

Po przerwie – dość długiej jak na transmisję internetową, podczas której widza nie zajmują inni widzowie, nie ma szans obserwowania, co dzieje się w czasie przygotowań do następnego spektaklu – na scenie Garnizonu Sztuki pojawiła się postać niezwykła, stojąca w przestrzeni wypełnionej rozsypaną, a gdzieniegdzie skupioną w pagórki, ziemią. I rozpoczął się spektakl nie tylko taneczny, ale także teatralny, bo tancerka – Isabelle Nelson – opowiedziała nam ruchem, gestem, rekwizytami legendę pochodzącą z jej kraju, z Nowej Zelandii.

„Mana Ōrite” Isabelle Nelson nie była tylko (choć słowo „tylko” jest tu absolutnie nie na miejscu) choreografią – to było wyznanie, splecenie się w jedność z etnicznymi korzeniami.

W tym spektaklu niebagatelną rolę także odegrało światło: błękit wody i nieba, brąz ziemi, czerń nocy.

Patrzyłam zafascynowana na taniec Isabelle Nelson i tym razem – pomimo znakomitego prowadzenia kamery w transmisji online z tego pokazu – żałowałam, że nie jestem w teatrze. Przekaz internetowy obarczony jest niestety koniecznością założenia słuchawek, żeby widza nie rozpraszały odgłosy domowe czy uliczne, ale to usuwa przestrzenność dźwięku i odbiera część atmosfery. Niemożliwym jest też zbudowanie wspólnoty emocji z innymi widzami.

Czy zatem takie spektakle powinny być transmitowane? Z całą pewnością tak. Pandemia ograbiła tancerzy z publiczności reagującej spontanicznie, pozbawiła ich widzów rzeczywistych. Ale nam, po drugiej stronie kamery dała nieistniejącą do tej pory możliwość oglądania niezwykłych spektakli, na które nie zawsze udałoby nam się dotrzeć.

Moim zdaniem dla rozwoju tańca warto połączyć obie formy przekazu: teatralną i internetową, jednak obie powinny być na wysokim poziomie technicznym i obie powinny być finansowane nie tylko z dotacji, ale także przez widzów.

Elżbieta Bisch (Brygada Tańca)

Recenzja napisana w ramach projektu Brygada Tańca, organizowanego przez Centrum Teatru i Tańca z partnerstwem Strony Tańca.

„Pure”, choreografia: Eva Klimackova, taniec: Eva Klimackova, Leandro Villavicencio, oświetlenie: Yann Le Bras, muzyka: Un escargot vide, Jonathan Lefèvre-Reich; „Mana Ōrite” Isabelle Nelson, 16. Międzynarodowy Festiwal Tańca Zawirowania 2020, organizator: Teatr Tańca Zawirowania, rejestracja wideo w Garnizonie Sztuki, pokaz online: 05.12.2020